Kilka dni temu dostałam propozycję, by wziąć udział w super akcji blogerskiej, która nazywa się „Czas na moja chwilę” i polega na rozmarzeniu się nad faktem, na co przeznaczyłabym dodatkową godzinę dziennie, gdybym dostała ją w prezencie.
Pomyślałam super!
Doba dłuższa o godzinę, to byłoby coś.
Każda matka przecież wie, że ciągle na coś brakuje czasu. Brakuje duuużo czasu. Na wszystko.
Mając do dyspozycji dobę dłuższą o godzinę można na przykład zrobić jedno pranie więcej. Jest wtedy nadzieja, że kosz na brudną bieliznę w łazience zacząłby się domykać.
Można tez wyszorować piekarniki i żadna Magda Gessler nie będzie nam straszna. Albo teściowa.
Można spędzić kolejną godzinę za zabawie z dzieckiem, odrzucając w kąt wieczne wyrzuty sumienia, że poświęca się mu wiecznie za mało czasu.
Godzina dziennie więcej poświęcona dzieciom i rodzinie to byłoby takie poprawne. Takie szlachetne.
I takimi moim marzeniom nie było końca..
Zdecydowałam jednak, że nie na to poświęciłabym dodatkową godzinę dziennie.
Całą przecież dobę piorę, sprzątam, gotuję, podlewam kwiatki, składam ubrania i zmieniam pościele. Układam klocki i czytam bajki. Czasem uda mi się przespać parę godzin.
I wiecie co.. Taki luksus posiadania dwudziestej piątej godziny w ciągu doby przeznaczyłabym egoistycznie dla siebie.
Tylko godzina dla siebie.
W poniedziałki, środy i soboty biegałabym treningowo, bez wyrzutów sumienia, że zaniedbuję dom. Jak wiadomo po porodzie ciężko zgubić kilogramy, a po latach, kiedy wymieni się garderobę na rozmiar większą, zapomina się o swojej figurze sprzed ciąży i tak się jakoś kręci. Jakiś czas temu zaczęłam biegać, ale przez zimę zaniedbałam treningi i czuję, jak to zaniedbanie odkłada mi się w boczkach. Niestety.
We wtorki i czwartki uczyłabym się języka obcego. Wiecznie odkłada się to na kiedy indziej, które nie przychodzi nigdy. Przy małych dzieciach nie ma czasu, a jak dzieci podrosną to one uczą się jeżyków, a matka wtedy ma czas, żeby zasuwać w domu z mopem.
W piątki skrzykiwałabym przyjaciółki i spotykałybyśmy się w knajpie na kolacji i winie. To jest zdecydowanie niezbędne dla zdrowia psychicznego matki polki. Można się poużalać na męża i pochwalić dziećmi. (wersja dla męża jest odwrotna, użala się na dzieci i chwali mężem).
W niedzielę zamykałabym się w łazience i robiła sobie domowe spa. Manikiury, pedikiury, maseczki, algi, peelingi. Oleje kokosowe na włosy, masażery. Piana wylewałaby się z wanny. Bogini. Spokojnie mieszkam na parterze, nie ma szans by zalać sąsiadów.
Jak widzicie mam rozplanowany cały tydzień. Godzina dla siebie!
Losie słodki, jakże byłabym szczęśliwa gdyby ktoś taką dodatkową godzinę mi ofiarował.
Byłabym egoistką na całego.
A co!
Matce tez wolno!
I nie, nie miałabym wyrzutów sumienia, że dzieci, że mąż, że rodzina, bo spędzam z nimi każdą wolną chwilę. Analizując swoje dni, tygodnie i miesiące zauważyłam, że tylko dla siebie nie mam czasu.
7 comments
Asiu, pięknie dziękuję za udział w Akcji Blogerskiej: https://pyszne.pl/blog/akcja-blogerska-czasnamojachwile/ Rozmarzyć się nad 25h dobą na szczęście nic nie kosztuje, marzenia są przecież za darmo! Życzę Ci abyś mimo wszystko znalazła w ciągu doby, jeśli nawet nie godzinę, to może chociaż pół, tylko i wyłącznie dla siebie. Pozdrawiam Joanna z Pyszne.pl
O tak… tylko żeby ta godzina była przeznaczona tylko na takie przyjemności 🙂
Matce nie tyle wolno co matka POWINNA!!!! Dla swojego dobra i reszty domowników 🙂 Matka zła, zmęczona, sfrustrowana to żadna radośc dla męża i dzieci 🙂
jakże matka matkę najlepiej zrozumie 😄
Cześć Asiu
piękne tu u Ciebie, fajnie że wróciłaś do blogogowania, choś brakuje mi aśki od szklanej kuli…:)
Ja też wróciłam powoli się rozkręcam:) Miłego dnia kochana!
będę zaglądać, tęskniłam 🙂
To przypadłość nas-matek że robimy wszystko dla wszystkich i nic dla siebie. Czasem uda mi się wyrwać z domu na godzinkę czy dwie ale jakie wyrzuty sumienia wlokę za sobą. Nie potrafię wyjść i cieszyć się relaksem bo ciągle jest coś do zrobienia, bo mogłam z dzieckiem sie pobawić, bo mały będzie tęsknił i tak w kółko. Musze popracować nad umeijętnością korzystania z wolnuch chwil ktrych jest tak niewiele w napiętym harmonogrammie życia.